Zbudowaliśmy naszą politykę na wiarygodności i wrażliwości społecznej. Nasze rządy opłacają się Polakom i tak będzie dalej - przekonuje podczas przedwyborczych spotkań z Polakami i w wywiadach premier Mateusz Morawiecki. I jeszcze dodaje: Prezes PiS, Jarosław Kaczyński, wyznaczył kurs polityki rządu na następne lata. Ta wypowiedź to laurka dla prezesa Kaczyńskiego i zarazem piękna samoocena premiera Morawieckiego, a tłumacząc ją na nieco bardziej zrozumiały język, brzmi ona tak: „kochani Polscy, uwierzcie, że jesteśmy wrażliwi, gdyż wam się to opłaci. Kurs naszych wrażliwych i wiarygodnych rządów wyznaczył sam prezes Jarosław, więc jak na nas zagłosujecie, to po wyborach znowu coś na wasze konta kapnie”.

A tak naprawdę ta wiarygodność jest po prostu kupowana, a wrażliwość sprowadza się do realizacji kolejnych projektów polegających na przelaniu na konta niektórych grup obywateli pieniędzy, jak sztandarowe 500+ dla rodziców, czy 13. i 14. świadczenie dla emerytów. Ale zastanówmy się: czy po to w demokratycznych wyborach wskazujemy partię i wybieramy swoich przedstawicieli, aby powołali rząd „dobrych wujków” rozdających nieswoje pieniądze? Czy zadowala nas idea: tu macie po 500 zł (od stycznia 800 zł) na dziecko i teraz radźcie sobie sami? Może zamiast darowanej nam gotówki powinniśmy raczej oczekiwać konkretnych, mądrych i celowanych rozwiązań, jak np. ogólnodostępne darmowe żłobki, przedszkola, czy zajęcia pozalekcyjne dla dzieci i młodzieży, które dadzą szansę zarówno rodzicom w realizacji swoich planów zawodowych, jak i wyrównają szanse w rozwoju dzieci i młodzieży. I może w końcu dostrzeżemy, że kartonowe czeki wręczane przez posłanki i posłów ze zjednoczonej prawicy, a więc osoby, które z przekazywanymi strażakom, wójtom i burmistrzom pieniędzmi nie mają nic wspólnego, to chamskie wykorzystywanie zajmowanego stanowiska do osiągnięcia własnych celów. To próba przekupstwa wyborców, to wykorzystanie dostępu do budżetowych pieniędzy w celu reklamy własnej osoby.