Czy jeżeli krowę nazwiemy koniem to będziemy mogli ją wystawić na Pride of Poland? A jeżeli partyjną agitację nazwiemy piknikiem wojskowym to prezes Kaczyński agitujący do głosowania na PiS stanie się generałem? Ciemny lud to kupi – tak prawie 19 lat temu Jacek Kurski zdiagnozował polskie społeczeństwo. I dzisiaj widać, że ta odkrywcza myśl stała się podstawą działań Zjednoczonej Prawicy w dążeniu do utrzymania władzy. Bo czy przyznanie świadczeń emerytom lub rodzicom wymaga prowadzenia specjalnej, kosztownej akcji promocyjnej, z polityka-mi partii będącej u władzy w roli dobroczyńców i gwiazd tych wydarzeń? Albo czy przeznaczenie środków na zakup garnków lub wozu strażackiego musi mieć formę kartonowego czeku wręczanego przez polityka kandydującego do Sejmu w tym samym okręgu co obdarowani? Ciemny lud miał to kupić, ale te zakupy nie były jednak pewne, z czego prezes Kaczyński zdawał sobie sprawę jeszcze przed wyborami. Na pytanie dziennikarza TVN24, dlaczego w roku wyborczym różnym fundacjom i stowarzyszeniom, bezpośrednio związanym z partią rządzącą, Kancelaria Prezesa Rady Ministrów udzieliła dotacje celowe o łącznej wartości 370 mln złotych, tak odpowiedział: Być może na przykład z tego powodu, że przyjmowano do wiadomości - ja w końcu kierowałem partią, więc wiem, że przyjmowano do wiadomości - że te wybory mogą się dla nas zakończyć utratą władzy i że trzeba jeszcze różnego rodzaju instytucje wesprzeć. Prezes Kaczyński także trafnie przewidział, czym może skończyć się wydawanie budżetowych pieniędzy do agitacji politycznej. Wyraził to w liście do ministra Ziobry: Zwracam uwagę Pana Ministra, że przypadki, o których już w tej chwili mówi się w środowiskach naszej koalicji, o ile są prawdziwe, mogą przynieść fatalne skutki [...] ze względów związanych z jej rozliczeniem przed Państwową Komisją Wyborczą. No i stało się.
|