Z drogi w niewiadome. Zapiski (dokończenie z nr 43) str.10) Drukuj
Wpisany przez Administrator   
środa, 10 czerwca 2015 11:26

Po tej operacji zyskałem sympatię pielęgniarek. Poprosiłem o coś przeciwbólowego na noc, najlepiej w zastrzyku. Piekło mię w płucu niemiłosiernie. Spać się nie dało.
– Wreszcie na coś się tu przydam! – ucieszyła się pielęgniarka, bo wcześniej odrzucałem wszelkie propozycje podania dodatkowych leków przeciw-bólowych. Poprzednio nic zbyt mocno nie bolało, albo czuło się jakiś wspomnieniowy ślad bólu. Jej radość nie należała do rodzaju satysfakcji czy radości z cudzego nieszczęścia przez Niemców zwanej Schadenfreunde. Kiedyś czytałem rozważania filozoficzne jakiegoś pisarza polskiego, który na podstawie słowa Schadenfreunde przypisywał Niemcom prawie genetyczne obciążenie skłonnością do czynienia zła. Bo to co w języku niemieckim wyraża się jednym słowem my Polacy wyrazilibyśmy opisowo: „radość spowodowana cudzą krzywdą”.
Teraz po rewizji prawej jamy klatki piersiowej poczekamy ze trzy dni i zobaczymy czy płuco jest nadal dziurawe i przepuszcza powietrze, czy też się skleiło.